Każdy ma prawo się mylić
Pełen optymizmy wyjeżdżałem na swój pierwszy kontrakt za granicą. Destynacją, do której mi przyszło się udać była Francja. Większość znajomych ostrzegała mnie przed Francją i sam wybierała Anglię, Irlandię, a nawet Niemcy. Postanowiłem zbadać nowy teren. Praca we Francji zapowiadała się bardzo atrakcyjnie. Po pierwsze było to legalne zatrudnienie na umowę o pracę z francuską stawką godzinową i wszystkimi przywilejami przysługującymi francuskim pracownikom. Firmę sprawdzałem osobiście w miarę możliwości, wyglądała na poważną, solidną i profesjonalną. Gdy termin wyjazdu się zbliżył nabrałem wątpliwości, wszystko wyglądało zbyt pięknie i prosto. Nie słuchając osób doświadczonych w organizowaniu zatrudnienia za granicą działałem na własną rękę kierując się intuicją. Niestety zawiodła mnie i uśpiła moje lęki jak i rozsądek. Zawierzyłem z bardzo agencji rekrutacyjnej i straciłem sporo pieniędzy, bowiem po przyjeździe na miejsce okazało się, że firm jak najbardziej istnieje i szuka pracowników ale nie w tej specjalizacji, w dodatku nie za tą kwotę, która była mi przedstawiona. Prace podjąłem, jednak już po kilku tygodniach byłem w kraju. Być może za szybko się poddałem, być może przeraził mnie ta sytuacja, ale sparzyłem się n Francji i niestety ale obecnie omijać oferty pracy we Francji z daleka. Zwyczajnie obawiam się, że będę ponownie oszukany. Mimo iż obecnie coraz rzadziej zdarzają się przypadki nielegalnego zatrudnienia lub też wyzysku pracowników wbrew prawu, to wciąż można się naciąć na propozycje zatrudnienia, które tylko na odległość wydaj się trakcyjne. Pamiętajcie, że jeśli tylko macie wątpliwości i wszystko prezentuje się za dobrze warto poszukać, gdzie tkwi haczyk.